Pobudka o 4:20. Niestety chyba wybraliśmy najzimniejszą noc weekendu (mimo kilku warstw było mi zimno).
Na miejsce zbiórki wszyscy dotarli o czasie. Nasza grupa liczy 8 osób, jedna para z Austrii jest wybitnie zainteresowana ptakami, reszta ogląda wszystko :)
Zaczęliśmy od spaceru przez Park Pałacowy, gdzie przewodnik opowiedział trochę o historii oraz pokazał parę ciekawie prowadzonych drzew. Następnie dotarliśmy do Rezerwatu Ścisłego. Trasa wycieczki jest praktycznie stała, a kolejne grupy chodzą nią od lat (z tego powodu niektórzy próbowali nas przekonać, że taki spacer nie ma sensu, na szczęście nie udało im się:)
O tej porze roku puszcza jest zielona i słychać sporo ptaków. Przewodnik ciekawie opowiadał o tym co widzimy, więc 3 h spaceru minęły szybko. Z ciekawostek nasz przewodnik ubolewał, że mało Polaków chodzi na poranne zwiedzanie. Zazwyczaj o tak wczesnej porze ma grupy obcokrajowców, którzy doceniają puszczę i są mocno zainteresowani tym co widać, rodacy zwykle zaczynają się pojawiać koło 10, jak już wstaną i zjedzą śniadanie...
My na śniadanie dotarliśmy już dość mocno głodni :)
Po śniadaniu postanowiliśmy kontynuować proces edukacyjny i wybraliśmy się do Muzeum Przyrodniczego. Muzeum jest ładnie zrobione, można je zwiedzać tylko z przewodnikiem. Niestety tak powolne tempo jest dla mnie zabójcze, ale muzeum i tak warto zobaczyć.
Kolejnym punktem w naszym planie miał być szlak Żebra Żubra. Niestety gdy dotarliśmy do jego początku okazało się, że jest zamknięty.
Lekko zniechęceniu wróciliśmy do hotelu na drzemkę :)
Po drzemce przyszła na kolejny spacer. Szliśmy sobie przez Białowieżę szukając miejsca na lunch (niestety w wielu miejscach było pełno) aż doszliśmy do polecanej Restauracji Carskiej, gdzie nam się poszczęściło i zajęliśmy ostatni stolik. Restauracja ma bardzo ciekawy wystrój. M zamówił uchę z jesiotrem i do tego policzki ( miały być z dzika ale okazało się że nie ma, więc wziął wieprzowe), ja zdecydowałam się na soljankę i bliny z łososiem, na deser wspólnie wciągnęliśmy porcję bezy z owocami. Jedzenie było dobre, chociaż moje smakowało mi bardziej niż M (porcja jesiotra w usze była bardzo rozczarowująca); ceny niestety były wysokie. Jak dla mnie za wysokie.
Z Carskiej wyruszyliśmy w trasę przez Rezerwat Wysokie Bagno, niestety pora nie sprzyjała wypatrywaniu bobrów, ale widoki i tak były ładne.
Wieczorem podsumowaliśmy wszystkie spacery - wyszło coś koło 38 km, całkiem niezły wynik jak na mieszczuchy :)